piątek, 9 listopada 2012

Post o smaku kaparów, oliwek i tuńczyka

Jak świat światem, jedną z największych namiętności Włochów było, jest i pewnie zawsze będzie jedzenie. Co tu się dziwić, jeśli dla wielu "makaroniarzy" dodanie cebuli do carbonary, czy podanie tramezzino ze skórką to gorszy grzech, niż zdrada żony...

Powoli dopada mnie "mania przeżuwania", i zaczynam sama zanurzać się po uszy w przepisach na kanapkę z kaparami, czy tiramisu domowej roboty. Jednym z wyzwań, które wciąż mnie czekają, są cornetti, czyli rogaliki nadziewane tradycyjnie nutellą, marmoladą, czy kremem (ostatecznie mogą to też być "cornetti semplici", czyli te "nienadziane").

"Pysznościowa choroba" tak się we mnie rozprzestrzeniła, że łapię się na tym, iż nawet rozmawiając z polskimi przyjaciółmi bez skrępowania wypytuję ich, co zjedli na obiad. Zdziwione spojrzenia każą mi się zastanowić, czy nie przesadzam czasem z centrospożywczym spojrzeniem na życie (nie dotyczy Rivulet, która również jest jedzeniową maniaczką, i z którą stworzyłyśmy wiele wykwintnych i niepowtarzalnych dań w życiu, jak na przykład makaron z wegetą, czy surowe parówki "Bobaski" wcinane z kajzerką...).

Dziś chciałabym polecić Wam wspomniane już tramezzini. Są proste w przygotowaniu, pyszne, a przede wszystkim TANIE.

Tramezzini to kanapeczki z chleba przypominającego tostowy, z tą różnicą, że trochę większego, i różniącego się od zwykłego tosta tym, że skórka jest prawie niedostrzegalna, lub w ogóle chlebek został jej pozbawiony.

Bazą tramezzino jest sałata. Układamy ją, następnie zazwyczaj plasterki pomidorka, lub jajka ugotowanego na twardo. Do wersji wegetariańskiej dodajemy plasterek żółtego serka, do tradycyjnej - dodatkowy plasterek szynki. Możemy jednak puścić wodze fantazji i zafundować sobie na przykład takie tramezzino, jak zrobiłam dzisiaj.
Kanapeczki smarujemy pastą tuńczykowo-majonezową (ja majonez zastąpiłam jogurtem wymieszanym energicznie z oliwą). Na to pokrojone kaparki, porządna warstwa sałaty, pomidor, i pokrojone w plasterki zielone oliwki. Kanapkę "przymykamy" drugą połówką chleba, również potraktowaną pastą tuńczykowo-majonezową, i wkładamy do lodówki na godzinę.

Tramezzini muszą się "przejeść"!


3 komentarze:

  1. Hahaha makaron po wróblowiecku :D Ostatnio pojawił się u nas w wariacji spaghetti po wróblowiecku :P O dziwo K był zachwycony.
    Ale mi narobiłaś smakaaaaaaaa....
    Ostatnio dodałam cebulę do carbonary, nie mów Alberto xD
    Wiesz co mamy dziś przygotowanie, jutro eucharysię a w nd konw do 15. Może się zgadamy jutro przed południem jakoś przez kom albo skajpa??? Nie mogłam odebrać dziś bo kładłam Gabrysia spać właśnie.
    Ciao :***********

    OdpowiedzUsuń
  2. Btw ładne kolorki, teraz tu weselej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pyszna ta notka! I pyszny Twój blog odmieniony :) Ślinka mi na to wszystko cieknie, chociażem dopiero po obiedzie :D

    Dzięki za komentarz i rzecz jasna zapraszam jak najczęściej :*

    I smacznego życzę ;D

    OdpowiedzUsuń